jezus. Jezus był więc najpewniej typowym mieszkańcem ówczesnego Izraela. Tak też można rozumieć fragment z Ewangelii św. Łukasza, w którym Judasz wydaje Jezusa żołnierzom: "Gdy On View Chrystus w koronie cierniowej - Veraicon By Franciszek Ksawery Tomasz MACIALOWICZ; Oil on cardboard; 31 x 19,5 cm;; Signed; . Access more artwork lots and estimated & realized auction prices on MutualArt. Serce było otoczone promieniami i koroną cierniową. U góry wieńczył je krzyż. Po śmierci świętej w 1690 roku kult rozszerzał się coraz bardziej. Wreszcie w 1765 r. papież Klemens XIII ustanowił uroczystość Najświętszego Serca Jezusa, którą Kościół katolicki obchodzi w piątek po oktawie Bożego Ciała. Korona cierniowa, czyli kpina z Króla Żydowskiego. Głowa ukrzyżowanego Chrystusa opleciona kolczastym wieńcem jest obrazem powszechnie znanym i jednoznacznie kojarzonym ze śmiercią Jezusa. Chodzi o to, co świebodziński Jezus ma w głowie. Okazuje się bowiem, że ma on tam aparaturę do komercyjnego nadawania sygnału internetowego. Poproszone o uszczegółowienie oferty probostwo kombinasi warna baju dan celana yang cocok. Po tym symbolu miłosierdzia łatwo rozpoznać św. Elżbietę Węgierską, oddaną bez reszty chorym i ubogim. Żyjąca w XIII w. księżniczka i tercjarka franciszkańska jest obecna w wielu parafiach diecezji w malarstwie, rzeźbie i witrażach. Jej wizerunek zdobi tarnogórski kościół św. Anny. Portret świętej Olejny obraz pędzla Eduarda Bretschneidera statyczną kompozycją naśladuje XVIII-wieczne portrety reprezentacyjne. Autor rodem z Altenburga (1840–1910) był uczniem tamtejszego malarza Juliusa Erdmanna Dietricha (1808–1878) i absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie. Większość twórczego życia spędził w Monachium. Tematem jego dzieł były sceny rodzajowe i historyczne. Podejmował też wątki religijne, z wielkim kunsztem wkomponowując postaci świętych w architektoniczne wnętrza o drobiazgowo potraktowanym detalu, na tle rozległych krajobrazów. W tarnogórskim kościele prócz wizerunku św. Elżbiety jest też obraz św. Wincentego a Paulo. Obydwa płótna Bretschneider namalował w Monachium w roku 1890. Artysta przedstawił świętą w stroju królewskim, na tle wzorzystego gobelinu na kamiennym tarasie z kolumnadą, spoza której wyłania się leśny pejzaż z zamkiem. To nawiązanie do górującej nad miastem Wartburg twierdzy, gdzie czteroletnia Elżbieta, urodzona w 1207 r. córka króla Węgier Andrzeja II i Gertrudy von Andechs-Meranien, wychowywała się ze swym przyszłym narzeczonym Ludwikiem IV, późniejszym landgrafem Turyngii. Poślubiła go, mając 14 lat, a już po 6 latach owdowiała. Wyczerpana nadludzko ofiarnym życiem, słynącym ze służby chorym i biednym, zmarła 17 listopada 1231 r. w wieku zaledwie 24 lat, zakażona febrą. Już po 4 latach (27 maja 1235 r.) papież Grzegorz IX ogłosił ją tylko róże Najpopularniejszy w jej ikonografii atrybut wiąże się z pewnym cudem. Gdy szła do ubogich z fartuchem pełnym chleba, spotkała męża, który spytał, co niesie. Wówczas chleb zmienił się w róże. Są i inne symbole jej przypisywane: kosz z rybami, dzban i monety oznaczają jej hojność; różaniec – szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, bo ponoć obdarowywanym polecała w zamian odmawiać „Zdrowaś, Maryjo”. Niekiedy nad jej głową widnieje płomienny krzyż – symbol jaśniejącej postaci Chrystusa, którą ujrzała w objawieniu na Mszy Świętej. Wreszcie korona u stóp odwołuje się do legendy o znamiennym geście wskutek wizji umierającego Zbawiciela, której doświadczyła w święto Wniebowzięcia NMP. Zdjęła wtedy koronę, położyła pod krzyżem i padła na twarz, mówiąc: „Jakże ja, nędzne stworzenie, mogę chodzić w koronie symbolizującej ziemską godność, kiedy patrzę na mego Króla Jezusa Chrystusa w koronie cierniowej?”. Nie uznawała kompromisów. I szybko rozdała ludziom całe swe życie – jak różyczki z fartucha…Autorka jest konserwatorem zabytków diecezji gliwickiej. « ‹ 1 › » oceń artykuł Kanadyjski piosenkarz kilka dni temu zgolił dredy, które gościły ostatnio na jego głowie, a teraz zdecydował się na zrobienie swojego pierwszego tatuażu na twarzy... Z miłości do Boga. Justin Bieber opublikował wczoraj na swoim Instagramie selfie, na którym prezentuje nową dziarę. Na zdjęciu, na którym kanadyjski piosenkarz zasłania dłonią połowę swojej twarzy, trudno na pierwszy rzut oka dostrzec jego nowy tatuaż. Autor hitu „Love Yourself” zdecydował się wytatuować sobie niewielki krzyż tuż pod okiem. Ten wzór, choć mały, ma dla Biebera niemałe znaczenie. Nowy tatuaż Justina Biebera wykonał Jonathan Valena, artysta pracujący w nowojorskim studiu West 4 Tattoo. Tatuator zdradził, co kierowało Kanadyjczykiem, gdy wybierał ten właśnie wzór. „Wytatuowałem mu niewielki krzyż tuż obok kącika oka. To symbol wiary w Jezusa i drogi Justina do znalezienia celu istnienia Boga” – mówi Valena. To nie pierwszy tatuaż 22-latka wyrażający jego głęboką wiarę w Boga. Wśród pokaźnej kolekcji wzorów zdobiących jego ciało, Bieber od dłuższego czasu na jednej ze swoich łydek dumnie nosi portret Jezusa w koronie cierniowej. Drogowa katastrofa, ponadmiesięczna wędrówka o kulach, wreszcie nawrócenie z islamu na katolicyzm - to niecodzienna droga życiowa Zuqa Karola Spancy fot. ROMEK KOSZOWSKI Był 48 godzin nieprzytomny po tym, jak jego ford Eskort spadł w 300-metrową przepaść i spłonął. Pamiętał tylko, jakby ktoś go trzymał, ratował. Półtora roku później rozpoznał tego Kogoś – to był Chrystus z obrazu z podpisem: „Jezu, ufam Tobie”. Kosowianko, co się dzieje? – Byłam sparaliżowana od pasa w dół. Ale się nie poddawałam. W szpitalu sobie śpiewałam, aż ordynator Serb powiedział mi: – Ja sobie nie życzę, żeby pani tu śpiewała! Ja mu na to: – To co, mam się poddać? Lamentować nad sobą? To do mnie niepodobne! A on mówi do innych pacjentek: – Jeszcze takiego człowieka nie spotkałem! Ma 22 lata, nigdy nie będzie chodzić, ale się nie poddaje. Bierzcie przykład z tej dziewczyny! – To nie ja, bo kim ja jestem? To łaska Boga – powiedziała Shkurta, która była wtedy muzułmanką. – Bóg? Boga nie ma! Kto widział Boga? Nikt! – Ja widziałam! I ty zobaczysz. Ja będę chodzić. – Nie wierzę – odparł lekarz. Aż kiedyś, o dwunastej w nocy, Shkurta poruszyła palcem u nogi. Poprosiła pielęgniarkę, żeby zawołała ordynatora. – Kosowianko, co się dzieje? – spytał lekarz i chwilę później zobaczył zdumiony, jak mokra z wysiłku Albanka poruszyła palcem. – Aż złapał się za głowę i powiedział mi: „Obiecuję ci, że od dziś będę wierzyć. A ja się roześmiałam: „Nie mnie obiecuj, tylko Bogu!” – wspomina Shkurta. I opowiada, jak którejś nocy w szpitalu zobaczyła oślepiające światło. Ale – co ciekawe – nie widział go nikt inny. W swoim wnętrzu usłyszała głos: – Tam, gdzie cię poprowadzę, poznasz prawdę i poznasz Mnie. W sanatorium Shkurta poznała Zuqa. Za cały bagaż mając ortopedyczną kulę, przyjechała za nim do Polski. Wyszła za niego za mąż. – Było nam ciężko. Inny kraj, inna kultura, inny język. Chciałam złożyć sąsiadce życzenia na święta, a ona zatrzasnęła przede mną drzwi. W Kosowie to byłoby nie do pomyślenia! W pewnym momencie nie mieliśmy gdzie mieszkać. A w drodze było już dziecko – opowiada Shkurta, dodając, że kiedy Sylwia już się urodziła, Zuq chciał, żeby była ochrzczona. Choćby dlatego, żeby nie była inna niż wszyscy w Polsce. Żona nie chciała: – Myślałam, że to zdrada mojego narodu, mojej ojczyzny, zdrada Allaha. Już wiem wszystko! Ale… Zuq poszedł na pielgrzymkę do Częstochowy. Shkurta prawie całą noc się modliła. W końcu zobaczyła twarz Jezusa w koronie cierniowej. Nic nie mówił. Uśmiechał się. – Gdy Zuq wrócił z pielgrzymki, przytuliłam go mocno i powiedziałam: „Już wszystko wiem!” – opowiada Albanka. Potem obydwoje trafili do grupy Odnowy w Duchu Świętym. – Przyszłam na spotkanie modlitewne, usłyszałam uwielbienie Boga językami. Pomyślałam: „Boże, to jest to! To jest dla mnie!” – wspomina Shkurta. – Przez 3 lata przygotowywaliśmy się do sakramentów i 16 czerwca 1996 r. przyjęliśmy chrzest, I Komunię, a potem także wzięliśmy ślub kościelny. Wtedy wszystko się we mnie zmieniło. A to nie jest tak łatwo. Ja byłem tak gorliwym muzułmaninem, jak jestem gorliwym katolikiem. To mógł zrobić tylko Bóg – mówi Zuq, który na chrzcie i w polskim dowodzie osobistym ma imię Karol. To na pamiątkę Karola Wojtyły, bo Zuq przybył do Polski 16 października – w 14. rocznicę wyboru Jana Pawła II. W podobny sposób Shkurta została Anną. Dziś Karol (Zuq) Spanca pracuje jako portier w skierniewickim szpitalu. Mieszka niedaleko z żoną i dwiema córkami. Żyje skromnie. O swoim życiu mówi: – To był plan Pana Boga. Ufam Mu. oceń artykuł Polki Praca i finanse Rozmowy o pracy i finansach Kariera napisał/a: ~Martka" 2008-01-18 08:55 Witam, czy ma ktoś wyrażny schemat do tego obrazu i mógłby sie podzielić? Bardzo proszę i pozdrawiam Martka -- cytuj odpowiedz Autorzy Ewangelii unikają podawania drastycznych szczegółów ubiczowania Chrystusa, czy innych zadawanych Mu tortur. Zadowalają się lakonicznym stwierdzeniem:„Został ubiczowany”. To wszystko. O czym jednak piszą nieco więcej? Że Jezus został zdradzony, opuszczony przez najbliższych, samotny, wyszydzony, upokorzony i odrzucony. (Mt 27, 26-31; J 19, 1,5) Dlaczego Ewangeliści tak rozłożyli akcenty? Po pierwsze, nie są zainteresowani wywoływaniem czysto psychologicznych, spontanicznych reakcji czytelnika, jak chociażby w filmach grozy czy w thrillerach. Szukają raczej teologicznego znaczenia tego, co się dzieje. Po drugie, bardziej podkreślają relacyjny i niewidoczny wymiar cierpienia, niż jego zewnętrzne fizyczne oznaki. Podczas Ostatniej Wieczerzy, Jezus nie mówi: „Niedługo będę biczowany, torturowany, opluty”, lecz "Wszyscy zwątpicie we Mnie” (Mk 14,27) lub „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego” (J 16, 22). Moim zdaniem, Mel Gibson w swojej „Pasji” popełnił błąd, ukazując w niezwykle wymyślny sposób zsieczenie Jezusa biczami, czy inne męczarnie. Dalekie jest to od ducha Ewangelii, aczkolwiek działa silnie na emocje i wyobraźnię. Czy i jak przedstawiać sobie scenę ubiczowania Chrystusa? Czy powinniśmy karmić oczy tym okrucieństwem? Ubiczowanie było wstępem do ukrzyżowania, aby osłabić nieszczęśnika. Jednak w głębszym, teologicznym sensie jest pogardą okazaną ciału ludzkiemu, czyli całemu człowiekowi. Wysłuchaj rozważania [-09_kt Niechęć do ciała i nieszanowanie jego ograniczeń, niekoniecznie oznacza bezpośrednie zadawanie sobie bólu, jak rozumiano to w późnym średniowieczu. We współczesnej kulturze dokonuje się to w inny sposób. Duch nadal musi zwyciężyć nad ciałem, umęczyć je, niejako zawiesić w istnieniu, zminimalizować jego zgubny wpływ. Ale dzieje się to, na przykład, przez przesadne odchudzanie, aby poprawić swoją sylwetkę i cerę; bolesne operacje plastyczne, mające upiększyć nieakceptowany wygląd, przedłużanie i skracanie kończyn. W naszych czasach zażywamy tony tabletek, by oszukać zmęczenie, stres i sztucznie przywrócić sobie wigor. Często unikamy aktywnego wypoczynku, a nawet pościmy w celu poprawienia swego mniemania o sobie. W grę wchodzi również przesadna dbałość o zdrowie; seks wypreparowany z miłości i różne formy chwilowej ucieczki z więzienia ciała przez używki i uzależnienia. Korzeń wszystkich tych działań nie tkwi jednak w ciele, lecz w ludzkim duchu. To nie ciało jest dla nas problemem, lecz jakieś wewnętrzne przekonanie, że nie jesteśmy, kochani, akceptowani, że cechuje nas wybrakowanie, niekompletność i brzydota, że Bogu coś w nas nie wyszło. Św. Ignacy Loyola pisze, że zanim człowiek nie odda się całkowicie Bogu, lubi cierpieć i wytrzymywać dolegliwości ciała. Kiedy jednak odda się już Bogu, traktuje swoje ciało lepiej, już nie jako rzecz, która do niego należy, ale jako własność Boga”. Ciekawe, że na Sądzie Ostatecznym Jezus będzie nas rozliczał głównie z uczynków względem ciała, a nie ducha. Będzie się pytał, czy zaspokoiliśmy czyjś głód lub pragnienie, czy okryliśmy nagiego, czy towarzyszyliśmy komuś podczas choroby lub pobytu w więzieniu. U św. Łukasza bliźnim jest człowiek pobity przez zbójców z licznymi ranami, które opatruje miłosierny Samarytanin. W przeciwieństwie do ubiczowania, wykpienie Jezusa jest w Ewangeliach opisane bardziej szczegółowo. Rzymscy żołnierze, którzy z pewnością mieli za sobą wiele egzekucji, tym razem spotykają człowieka, który nikogo nie zabił, lecz – jak mówiono- uważał się za króla. Według Ewangelii św. Mateusza, okrutne wyszydzenie Jezusa jest pomysłem żołnierzy, rodzajem zabawy, którą sobie urządzili ze skazańcem, wiedząc, o co został oskarżony. Nie musieli tego czynić, ale uczynili. Piłat kazał Jezusa jedynie ubiczować i odprowadzić na miejsce stracenia. U Mateusza żołnierze parodiują ziemskiego króla. Zdzierają z Jezusa Jego ubranie, zakładają Mu szkarłatną, czyli czerwoną pelerynę, którą nosił zwykły rzymski legionista, a po wyszydzeniu ściągają płaszcz i ponownie ubierają Chrystusa w Jego własne szaty. Korona cierniowa nie oznacza tutaj jedynie dodatkowej tortury. Ciernie to imitacja promieni boskiej władzy Cezara, które rozchodzą się od niego we wszystkich kierunkach. Berło jest z trzciny, a nie ze złota. Pokłony to kontrast do oddania hołdu Jezusowi przez trzech mędrców. Chrystus bity po głowie i opluty, jest przeciwieństwem ziemskiego króla, który raczej zadaje przemoc innym, niż ją przyjmuje. Oczywiście, żołnierze przede wszystkim ranią swoim zachowaniem Jezusa. Ale być może równocześnie wyładowują na Nim całą agresję, rozczarowanie i niezadowolenie, które żywią wobec własnego władcy, Cezara. Zdarza się, że czasem jesteśmy adresatami czyjejś nieuprawnionej agresji. Czujemy, że to nie w naszą stronę powinna ona być skierowana. Z drugiej strony, przemoc fizyczna, werbalna lub gniew wobec kogoś słabszego, może być projekcją naszych niewyrażonych reakcji, które ukrywamy przed „silniejszymi” od nas, ponieważ nie potrafimy ich z siebie wydusić. Z kolei nieraz ktoś może wykorzystywać naszą słabość, aby zrekompensować sobie doznane rany czy upokorzenia ze strony „silniejszych”, których się boi. Podczas gdy Mateusz wyraźnie pisze o wyszydzeniu Jezusa, św. Jan nie nazywa postępowania żołnierzy w ten jego wersji legioniści narzucają na Jezusa purpurową szatę, którą tylko cesarz mógł nosić i pędzą Go z powrotem na dziedziniec. Pytanie, skąd żołnierze nagle mogli wziąć tam szatę cesarską. To oczywiście celowy dodatek św. Jana. Jezus pojawia się przed Żydami w koronie cierniowej i szacie imperatora. Piłat chce raczej wyśmiać i rozsierdzić samych Żydów, którzy, jego zdaniem, zasługują na takiego a nie innego króla. Wyśmiać, bo to król bezbronny, rodzaj religijnego szaleńca. Oburzyć, bo ich król ubrany jest w strój rzymskiego Cezara, co poniekąd sugeruje, kto tu tak naprawdę rządzi. Być może dzięki tym okrutnym praktykom, Jezus jeszcze bardziej zdał sobie sprawę, jak bardzo człowiek potrzebuje pomocy i odnowy. Kogo ja widzę w Jezusie stojącym w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym? Czy rzeczywiście chcę być poddanym do takiego króla?

twarz jezusa w koronie cierniowej