Mąż dość dosadnie powiedział mi, że uważa że zachowuję się jak rozkapryszony dzieciak. Do apteki od nas z bloku jest ledwie 300m i mogę się przejść sama. Pomimo, że jestem w ciąży to nie zwalnia mnie z normalnego funkcjonowania tym bardziej, że z dzieckiem jest wszystko w porządku a ciąża nie jest zagrożona. tak na pewno. uff to mnie uspokoiliście. dziękuje za pomoc :>. Kotke jakiś rok te,u przygarnełam w ciąży z dworu miała wtedy jakieś 2 lata odchowalam maluchy i zostawiliśmy z małych jednego kocura. Teraz zaszła z nim w ciąże i będzie to już jej drug miot. zapytał (a) 20.08.2021 o 11:27. Mam 18 lat i jestem w ciąży! Co robić? Jestem w ciąży z moim chłopakiem i nie wiem co mam zrobć robiłam 3 testy na wszystkim wyszło że jestem w ciąży nie wiem jak mam utrzymać dziecko gdy jeszcze chodzę do technikum a mój chłopak musi chodzić do pracy nei wiem jak się tym zajmiemy i boję się Rozwój społeczny przedszkolaka. Rozwój społeczny przedszkolaka wiąże się przede wszystkim z wejściem w nowy świat, a mianowicie z debiutem w . Dziecko uczy się integrować z zupełnie nową grupą społeczną, musi odnaleźć swoje miejsce w tej grupie, przyswoić unikatowe wzorce przeżywania, myślenia i działania w różnych 29.11.2022 16:36. 56-latka urodziła dziecko synowi (Facebook) Kiedy Jeff Hauck dowiedział się, że jego żona musiała przejść histerektomię, zrozumiał, że ich marzenia o posiadaniu gromadki dzieci już nigdy się nie spełnią. Nie spodziewał się jednak, że w tym momencie jego matka zaproponuje nietypowe rozwiązanie. 56-latka kombinasi warna baju dan celana yang cocok. fot. Adobe Stock Zaprzyjaźniłyśmy się z Agatą kilka lat temu, gdy została zatrudniona w naszej firmie jako sekretarka. Jest ode mnie młodsza, ale szybko przypadłyśmy sobie do gustu. Może dlatego, że obie byłyśmy po przejściach. Ja, wdowa z dwojgiem dorastających dzieci, a ona świeża rozwódka z przykrymi małżeńskimi doświadczeniami. Agata czuła się chyba samotna. Po rozwodzie zmieniła miejsce zamieszkania, zostawiła za sobą wszystko i przyjechała do naszego miasta, próbując zacząć wszystko od nowa. Wychowana w domu dziecka, nie miała prawie żadnej rodziny oprócz jakiejś dalekiej ciotki. Niewiele mówiła o swoim małżeństwie i mężu, ale czułam, że – delikatnie mówiąc – był dla niej bardzo niedobry. Ja z kolei po nagłej śmierci męża zostałam sama z dwojgiem nastolatków i kłopotami finansowymi. Usilnie starałam się pogodzić, oczywiście z różnym skutkiem, pracę zawodową z obowiązkami domowymi i wychowywaniem dzieci, które bynajmniej nie chciały mi niczego ułatwiać. W sumie obie czułyśmy się więc samotne i opuszczone. Szybko zaczęłyśmy się spotykać także poza pracą. Na ogół Agata przychodziła do mnie. Spędzałyśmy razem wieczory, a często i weekendy. Agata szybko znalazła wspólny język z moją dwunastoletnią córką. Godzinami gadały z Kasią o ciuchach i wszelkiego rodzaju dodatkach. Zaczęły nawet razem wychodzić na zakupy. Początkowo nie byłam zadowolona: musiałam, niestety, liczyć się z każdym groszem i nie mogłam kupować Kasi wszystkiego, co chciała. Okazało się jednak, że one biegały po lumpeksach, a potem wspólnie przerabiały i dopasowywały nabyte szmatki. Mój starszy syn, Marcin, nie lubił Agaty, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Miał w tamtym okresie szesnaście lat i był mocno zbuntowanym nastolatkiem. – Nie pasuje do ciebie ta twoja przyjaciółka – burknął któregoś wieczoru. – Niby dlaczego? – spojrzałam zdziwiona. Wzruszył ramionami. – Jest dla ciebie za młoda. – O czym ty mówisz? Agata wcale nie jest już taka młoda! – parsknęłam urażona. – Wygląda jak nastolatka. Bardziej pasuje na przyjaciółkę Kaśki niż twoją. – Głuptas jesteś! – roześmiałam się. – Dla Kaśki to ona mogłaby być matką. – Eee – syn spojrzał na mnie z dziwnym, niepewnym uśmiechem. – To ile ona ma lat? – A cóż to ciebie obchodzi? Nic mi nie odpowiedział. Chwycił z talerza jabłko i wyszedł. Że też wtedy, na początku, niczego nie zauważyłam! Kiedy dzisiaj wspominam tamtą rozmowę, nie mogę uwierzyć w swoją głupotę. Gdybym była mądrzejsza, bardziej przenikliwa czy zapobiegliwa, już wtedy, po spojrzeniu Marcina powinnam zauważyć, że coś jest nie tak. Niestety, nie zauważyłam. Dziwne, ale Agata nie szukała sobie nowego partnera. Kiedy raz zagadnęłam ją o to, powiedziała, że tak dopiekło jej pierwsze małżeństwo, że na razie nie potrafi. – I chcesz już być całe życie sama? – A ty? – odbiła piłeczkę. – Ja mam dzieci – odparłam. – A co to zmienia? – Nie wiem, na razie muszę je wychować. A ty jesteś jeszcze bardzo młoda. Marcin powiedział kiedyś, że wyglądasz jak nastolatka. – Daj spokój, Marcin to jeszcze dzieciak! – roześmiała się wtedy, ale widziałam, że komplement sprawił jej przyjemność. – Może i tak, ale nie odpowiedziałaś mi. Chcesz być sama? – dociekałam. – Nie – odparła wolno, w zamyśleniu. – Chyba nie, jednak na razie dobrze jest tak, jak jest. Nie chcę nic zmieniać. Rok później zaczęła spotykać się z Adamem, zaopatrzeniowcem z naszej firmy. Owszem, przystojny był, wszystkie młode dziewczyny na niego leciały. Mimo to ja miałam wrażenie, że nic z tego nie będzie. Jemu oczy chodziły jak na czułkach, za każdą laską w krótkiej spódniczce się oglądał, a Agata, mimo że wyglądała nadal „jak nastolatka”, nastolatką już przecież nie była. Swoje w życiu już przeszła i chyba pragnęła stabilizacji, a nie krótkiego romansu. Jednak pomimo naszej przyjaźni nie chciała rozmawiać o swoim związku z Adamem. Zdążyłam ją na tyle poznać, żeby wiedzieć, że sprawy uczuciowe to dla niej tabu. Chyba przed nikim nie otwierała się do końca. Zaglądała wtedy do nas rzadziej. – Mamuśka, czy ty się pokłóciłaś z Agatą? – spytała kiedyś Kasia. – Nie, dlaczego? – Bo do nas nie przychodzi. – Agata chyba układa sobie życie. – To znaczy? – Ma przyjaciela. – Coś ty, spotyka się z kimś?! – wyraźnie ucieszyła się Kasia. Tymczasem Marcin, stojąc w progu, zmierzył nas obie wściekłym spojrzeniem, jakbyśmy mu w czymś zawiniły. – Co jest, synu? – spytałam, próbując się dowiedzieć, o co mu chodzi, bo z daleka widać było, że jest nie w sosie, jakiś wkurzony. – A co ma być? – burknął. – Głodny jestem, kiedy obiad? – i wyszedł, nie czekając na moją odpowiedź. Kaśka przysunęła się do mnie. – Mamo – szepnęła mi do ucha – on słyszał, o czym rozmawiałyśmy, i jest teraz wściekły, że Agata ma kogoś. – Kaśka, co ty bredzisz?! – Mamo, przecież Marcin podkochuje się w Agacie – uświadomiła mi córka. Patrzyłam się na Kasię, jakby zamieniona w zielonego ufoludka przyleciała prosto z Marsa. Co za bzdury ona plotła?! – Kasiu, nie wymyślaj takich głupot… – Ja nic nie wymyślam! – zachichotała. Wtedy zastanowiłam się nad tym po raz pierwszy – i odrzuciłam tę myśl. Przecież Marcin był jeszcze właściwie dzieckiem… Kaśce się wydawało, dziewczynki w jej wieku w kółko myślą o romansach i miłości… „Nawet jeśli Agata mu się podoba, to tylko takie młodzieńcze zadurzenie, na pewno nic poważnego. Hormony!” – pomyślałam. Kilka dni później Agata zwierzyła mi się: – Chyba wprowadzę się do Adama. – Jesteś pewna? – spytałam. – Niczego nie jestem pewna, ale spróbuję. Spróbowała. Jednak ich wspólne mieszkanie nie trwało długo. Któregoś dnia Agata wróciła dzień wcześniej ze szkolenia i zastała Adama w łóżku z młodziutką blondynką. – Już nigdy więcej, nigdy więcej! – szlochała w moich ramionach tego samego wieczoru. – Żadnych facetów! Wszyscy są tacy sami… Nie chcę nigdy znać żadnego. Próbowałam ją pocieszać, na ile mogłam, ale była bardzo załamana. Właściwie to nie sądziłam, że aż tak się zakochała w Adamie… Po rozstaniu Agata rzuciła się w wir pracy. Z nikim więcej się nie spotykała, tak mi się przynajmniej wtedy zdawało. Do nas już nie przychodziła tak często jak kiedyś. Zapytałam ją o to, ale zbyła mnie. Zmieniła w tym czasie pracę i coś tam opowiadała, że jest bardzo zapracowana, dorabia gdzieś i w ogóle nie ma chwili dla siebie. No, nareszcie Marcin zaczął się z kimś spotykać Marcin był już wtedy na pierwszym roku studiów. Raptem zaczął znikać z domu i migać się od odpowiedzi na pytanie, gdzie się podziewa. Kiedy raz i drugi nie wrócił na noc, tłumacząc się nauką u kolegi, zaczęłam podejrzewać, że ma dziewczynę. Właściwie to się ucieszyłam, bo wcześniej chyba z żadną się nie spotykał. Kiedy jednak go o to spytałam, w pierwszej chwili zmieszał się, a potem stwierdził, że to tylko „taka tam luźna znajomość”. Nie byłam pewna, czy przy luźnej znajomości spędza się noce poza domem, ale usłyszałam tylko, że przecież jest dorosły i nie musi nikomu się spowiadać. – Niby masz rację… – trochę się zdenerwowałam – ale na razie jesteś na moim utrzymaniu i wolałabym wiedzieć, gdzie chodzisz i z kim się spotykasz. – Jeśli ci to tak bardzo przeszkadza, to mogę się wyprowadzić – odparował. – Marcin, przeginasz. – No dobra – raptem złagodniał. – Przepraszam, mamo, ale nie naciskaj, proszę. Jak przyjdzie pora, to ją poznasz. Prosił, to nie naciskałam. Chociaż dzisiaj bardzo tego żałuję. Miałam dużo pracy, awansowałam, więc automatycznie doszły mi nowe obowiązki. Poza tym wydawało mi się, że bardziej powinnam pilnować nastoletniej Kasi niż bądź co bądź dorosłego Marcina. Krótko po tym, jak zorientowałam się, że syn właściwie przestał nocować w domu, znienacka zadzwoniła do mnie Agata (jakiś czas wcześniej przestałyśmy utrzymywać ze sobą kontakt). Prosiła o spotkanie. – To wpadnij do nas – zaproponowałam – Wolałabym na neutralnym gruncie… – Czy coś się stało, Agata? – Spotkaj się ze mną o piątej w Kardamonie, wszystko ci powiem – poprosiła i nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się. Przyszłam kilka minut wcześniej, ale Agata już tam była. Zaskoczyło mnie to, bo zwykle się spóźniała. Siedziała przy stoliku pod oknem i zamyślona sączyła herbatę z cytryną. – Cześć, Agatko – uściskałam ją na powitanie i natychmiast wyczułam jej niepokój. – Agata, co się stało? – przyglądałam jej się uważnie – Powiedz, co jest? Masz jakieś kłopoty? Przytyłaś – dorzuciłam bezwiednie. Uśmiechnęła się niepewnie. – Jestem w ciąży. – To cudownie!– roześmiałam się, lecz natychmiast zauważyłam, że ona wcale tak się nie cieszy. – Agata, coś jest nie tak? – Nie, wszystko w porządku, wszystko dobrze – zapewniła mnie nieszczerze. – No to o co chodzi? – Jestem w ciąży z Marcinem – wyrzuciła z siebie gwałtownie. – Zostaniesz babcią, Marysiu – dodała po chwili ciszej. – Z Mar… – zająknęłam się – z Marcinem?! Jesteś w ciąży z moim synem?! Biedny, naiwny chłopaku… Złamiesz sobie życie! – Kłamiesz, Agata. Dlaczego kłamiesz? Przecież on ma dopiero dwadzieścia lat. – No to co? I dlatego nie może być ojcem? – Może… – wyszeptałam – ale ty jesteś od niego o dwanaście lat starsza! – Wiem. Tylko że ja go kocham. I on mnie kocha. Chcemy być razem. – Rany boskie, co ty pleciesz?! – Wiem, co mówię. Będzie wściekły, kiedy się dowie, że ci o wszystkim powiedziałam, ale nie mogłam dłużej patrzeć, jak się męczy. Siedziałam jak sparaliżowana, choć chętnie rzuciłabym się na nią z pazurami. Jak ona mogła? Jak mogła sypiać z moim synem?! – Uwiodłaś go – rzuciłam jej w twarz ze złością. – Uwiodłaś mojego syna! – Nikogo nie uwiodłam, Marysiu. Broniłam się przed tą miłością, naprawdę broniłam się długo, ale to było silniejsze ode mnie. – Muszę wyjść – zerwałam się z krzesła. – Proszę cię, spróbuj nas zrozumieć! – usłyszałam jeszcze za sobą, ale uciekłam. Do domu wracałam prawie biegiem, cała naładowana adrenaliną. Szykowałam się na kłótnię z Marcinem, chociaż coś mi mówiło, że to nie ma sensu; że to, co się miało stać, już się stało. Marcina jednak po prostu nie zastałam. W cichym mieszkaniu tylko Kaśka czytała jakąś książkę. – Gdzie Marcin? – rzuciłam od progu. – Nie wiem – mruknęła. – Czyżbyś nie zauważyła, mamo, że on już tu prawie nie mieszka? Zbiła mnie z tropu. „Zauważyłam, oczywiście, że tak. Tylko dlaczego wcześniej nic z tym nie zrobiłam?!” – przebiegło mi przez głowę. Marcin jednak wrócił – późno, ale wrócił. Usiadł obok mnie w kuchni. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu i żadne nie wiedziało, jak zacząć. Złość mi już przeszła, nie chciałam się kłócić. – Ja ją kocham, mamo – powiedział w końcu mój syn. – Kocham ją od zawsze, odkąd się pojawiła w naszym życiu. – Głuptas jesteś, synu. Nie masz pojęcia, o czym mówisz. – Mam pojęcie, mam. Dawno chciałem ci wszystko sam powiedzieć, ale nie wiedziałem jak. Agata długo mnie nie chciała, oganiała się ode mnie jak od namolnego psiaka, krzyczała, że ci naskarży… – Ale nie zrobiła tego – przerwałam mu. – Nie, nie zrobiła. Do dziś nie wiem dlaczego. Aż w końcu mi uległa. Zarzuciłaś jej, że mnie uwiodła – zachichotał nerwowo. – Jeśli już ktoś kogoś uwiódł, to ja ją. Nie chciało mi się wyciągać argumentów typu, że ona jest dorosłą kobietą, rozwódką po przejściach, więc powinna być mądrzejsza, i tym podobne. I tak by to do mojego syna nie trafiło. Zapytałam tylko: – Marcin, pomyślałeś, co będzie za dziesięć lat? Albo za dwadzieścia? – A co ma być? – Ty będziesz młodym mężczyzną, a ona starszą panią – stwierdziłam sucho. – Przestań, mamo. Kocham ją i ona mnie kocha. Będziemy mieli dziecko i spróbujemy ułożyć sobie życie. A za dwadzieścia lat? Kto wie, co będzie? Sama pomyśl: czy jak wychodziłaś za tatę, to zastanawiałaś się, co będzie za dwadzieścia lat? A nawet jeśli się zastanawiałaś, to czy to ci się sprawdziło? Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Miał swoje argumenty i było w nich trochę racji, może nawet sporo. Co nie zmieniało faktu, że wolałabym, aby miał dziewczynę równą sobie wiekiem, i aby wspólnie nabierali życiowych doświadczeń. – Chcesz się przeprowadzić do Agaty? – spytałam z lękiem. – Tak, na razie tak. – Co znaczy na razie? – zaniepokoiłam się. – Zamierzam się oświadczyć i mam nadzieję, że się zgodzi. – Marcin! – Mamo, proszę cię, spróbuj to zaakceptować. Wiem, że to trudne, ale spróbuj. W końcu będziemy mieli dziecko. Nic już nie chciałam mówić. Czułam, cokolwiek powiem, i tak mnie nie posłucha. I stracę z nim kontakt. Marcin już od kilku miesięcy mieszka z Agatą. Najważniejsze dla mnie, że nie rzucił studiów. Obiecałam, że będę pomagać mu finansowo, byleby tylko tego nie zrobił. Trzy tygodnie temu przyszła na świat moja wnuczka Amelia. Nigdy bym nie sądziła, że mój syn, który nigdy nie sprzątał, nie gotował ani nie miał pojęcia, jak robi się pranie, będzie tak we wszystkim pomagał Agacie. Powiedział mi wczoraj, że właśnie oświadczył się i ona go przyjęła. Planują ślub. Nadal mam wiele obiekcji, ale staram się nie wyciągać na wierzch swoich wątpliwości. Cóż, może rzeczywiście nie powinnam się zastanawiać, co będzie za dwadzieścia lat… Opinia czytelniczki: Czyli dwudziestolatek związał się z kobieta, która ma 32 lata? W sumie to nie jest tak wielka różnica wieku, choć myślę, że za jakiś czas ten młody człowiek zacznie żałować. Przecież on w ogóle nie nacieszył się życiem, nie „wyszumiał się”! Agatę rozumiem – wychowała się w domu dziecka, pewnie od zawsze marzyła o rodzinie. Tylko czy od razu musiała wiązać ręce temu młodziakowi? Po co jej od razu dziecko? Zabezpieczać się baba nie potrafi? Egoistka!- Alina z Łowicza, kwiaciarka, lat 66. Te prawdziwe historie też mogą cię zainteresować:„Kilka lat temu usłyszałam wyrok - mam HIV. Ale czy to znaczy, że nie zasługuję na miłość?”„Mój ukochany jest zwykłym bandziorem, ale mimo to wciąż go kocham. Czy wytrzymam jego pobyt w więzieniu?”„Moja teściowa myszkuje w moim domu pod naszą nieobecność. Gdy ustawiłam hasło do komputera i schowałam dokumenty, wpadła w szał” #1 Witajcie Kochane. Byłam w związku rok. Byłam taka szczęśliwa, że czułam się jakbym złapała Pana Boga za nogi. Wpadliśmy. Na początku partner cieszył się z ciąży i snuł wspólne plany. Około 12 tygodnia ciąży zaczął się dziwnie zachowywać. Prowokować awantury, obrażać na kilka dni, ja musiałam zawsze przepraszać chociaż nie miałam za co. Po kolejnej sprzeczce nie wytrzymałam. Po prostu nie przeprosiłam więcej. On wyszedł, nie odezwał się i ja też tego nie zrobiłam. Ja już czułam , że on robi wszystko żebym dała sobie spokój. Nabuntował na mnie naszych znajomych, nawymyślał o mnie że on mnie zostawił bo miał dosyć moich kochanków. Nikt mnie przez niego nie chce znać. Mieszkamy w tym samym bloku, na ulicy udaje że mnie nie zna. Sytuacja trwa już 2 miesiące. Od tej pory nie odezwał się ani razu. Nie mam pojęcia na czym stoję, nie wiem czy on w ogóle ma zamiar uznać córkę. Nie mogę uwierzyć w to, że któs kto mówił mi w twarz, że mnie kocha tak mnie potraktował. Zastanawiam się czy facet, który zostawia kobietę w ciązy, dostaje olśnienia i wraca? Czy próbuje cokolwiek naprawiać? Jakie były Wasze historie. Czy oni wracali? czy robili problemy? czy nigdy nie zmienili swojej decyzji , że nie chcą ani Was ani dziecka? Jak mam sobie z tym poradzić Pozdrawiam i dziękuję reklama #2 czasem jak zobaczy dzieciątko to wraca - trzymam kciuki za siłę i wytrwałość! mam nadzieję, że masz wsparcie w rodzinie i jakoś podziwigniesz ciążę i ciężar męskiej głupoty! #3 zostalam sama w ciazy 10 lat temu. w dodatku w obcym panstwie gdzie nie mialam zadnej rodziny. przed ciaza bylismy razem 4,5roku. dziecko bylo planowane. moj byly probowal niby do mnie wrocic. ale nie potrafilam mu uwierzyc ze sie zmienil. te 10 lat dowiodlo, ze mialam racje. z tej milosci leczelam sie 1,5 roku. po tym czasie otworzylam sie na cos nowego. gdy synek mial rok zwiazalam sie z moim obecnym mezem. teraz urodzilo sie nam 3 dziecko. dla syns jest jak tata. co prawda syn ma kontakt ze swoim biologiczbym ojcem, ale on nigdy nie dojrzal ani do roli meza ani do roli ojca ( jest bardziej jak kolega). procz mojego syna byly ma jeszxzw corke - rowniez jej nie wychowuje. czeka tez na kolejne dziecko, ktore urodzi sie lada moment - jego postawa w obec twj syruacji riwniez pozostawia wiele do zyczenia. moje ogolne wnioski: potrzeba by kilku lat terapii zeby ktos tak niedojrzaly mogl sie zmienic. czas tu nic nie zmienia. niestety. lepiej dac sobie spokoj. ogarnac sie samemu. #4 Witam! Również zostałam właśnie sama w ciąży. Mam już dwójkę. Kolejna ciąża była szokiem. Mąż nigdy nie był agresywny, nigdy mnie nie uderzył wcześniej, nawet głosu na mnie nie podniósł. Zawsze był dobrym ojcem. Przypadkiem dowiedziałam się o pewnej sytuacji i przy konfrontacji zaczęło się. Wzywałam policję. Tydzień później zrobiłam test i okazało się ze jestem w ciąży. Póki co jestem załamana. Aborcja jest u nas legalna. Umówiłam się jak się tylko dowiedziałam. Ale nie potrafię. Nie poszłam. To nie jest dziecka wina. A z drugiej strony boję się co przyniesie przyszłość. Jestem tu sama. W innym kraju. #5 Witam! Również zostałam właśnie sama w ciąży. Mam już dwójkę. Kolejna ciąża była szokiem. Mąż nigdy nie był agresywny, nigdy mnie nie uderzył wcześniej, nawet głosu na mnie nie podniósł. Zawsze był dobrym ojcem. Przypadkiem dowiedziałam się o pewnej sytuacji i przy konfrontacji zaczęło się. Wzywałam policję. Tydzień później zrobiłam test i okazało się ze jestem w ciąży. Póki co jestem załamana. Aborcja jest u nas legalna. Umówiłam się jak się tylko dowiedziałam. Ale nie potrafię. Nie poszłam. To nie jest dziecka wina. A z drugiej strony boję się co przyniesie przyszłość. Jestem tu sama. W innym kraju. Cześć kochana ... tak bardzo współczuję Ci sytuacji, i tak doskonale rozumiem ... Też miałam umówiony zabieg aborcji .. ale nie potrafiłam. Jestem w 25 tygodniu ale do mnie dalej nie dociera fakt, że ja jestem w ciązy. Nie mam pojęcia co ten los dla mnie zaplanował. Nie mam żadnej pomocy. Mam jeszcze 6 letniego synka z autyzmem. Nie mam pojęcia co mam robić. Czasem jestem na 100% pewna, że oddam dziecko do adopcji, a za chwile cieszę się, że ono będzie. Nie potrafię zrobić nic. Nigdy bym nie pomyślała , że moje życie się tak potoczy. W którym jesteś tygodniu? Jak sobie radzisz? #6 Do xevxevx i FallenAngel83 : Ja tez w innym kraju i nie mam tu rodziny i tez mam juz 1 dziecko 4 letnie, i jestem w 11 tygodniu. I rozwiode sie najszybciej jak jak bede mogla bo z chamem nie ma co sie ukladac. I wiecie co, pierdziele, poradze sobie, sa wokol ludzie, ktorzy pomoga, trzeba tylko czasem poprosic, sa organizacje ktorych zadaniem jest pomoc, mozna otrzymac pomoc prawna. Moj od siedmiu bolesci maz by najchetniej wyslal mnie razem z dziecmi do Pl zeby tylko sie pozbyc jakichkolwiek obowiazkow i pewnie wyrzutow sumienia. A guzik, ja teraz tu zyje, tu pracuje, tu mam prawo do pomocy finansowej. Na czas porodu sciagne moja Mame I bedzie git. Nie poddawac sie, nie ulegac patalachom, mocni sa tylko w gebie, kobiety zawsze sobie lepiej radza. Glowa do gory! A ja to nawet nie myslalam o usuwaniu, bo to moje chciane i czekane, mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze, a i zyc potem we trojke jakos razniej niz we dwojke (niekoniecznie latwiej, ale weselej) #7 Matko ... ile Ty masz kobieto siły! Poradzisz sobie na pewno! Mam nadzieję, że i u mnie przyjdzie dzień , w którym wezmę się w garść. Na razie dorobiłam się nerwicy lękowej przez tą całą sytuację ... #8 Kurcze, poryczalam sie jak dziecko czytajac... Przyladkowo tu weszlam... Mozna powiedziec ze tez jestem samotna mama, bo facet niby jest ale go nie ma... Mam synka, 7 sierpnia skonczyl rok a tata tylko 3 razy z nim na spacerze byl, pieluch nie zmienia bo sie brzydzi, popilnuje ale jak spi, na zabawe nie ma sily. Zawsze ma wymowke zeby olac obowiazki ojca... Mnie tez zlewa. Dom traktuje jak hotel, przychodzi sie tylko wyspac i nazrec... Wolalabym zeby wcale go nie bylo, wtedy bym wiedziala ze jestem sama i musze sobie radzic. Najgorsze jest to ze nie mam gdzie pojsc i nawet kasy nie mam i on zdaje sobie z tego sprawe. kiedys mu powiedzialam ze odejde jak sie nie zmieni to zapytal, i co gdzie pojdziesz, a kase z kad wezmiesz... Duzo by pisac... Trzymajcie sie dziewczyny... #9 27 letnia Ania mimo młodego wieku miała duży bagaż doświadczeń. Gdy zaszła w ciąże była zdruzgotana. Jej chłopak był osiedlowym złodziejem. Nie interesował go fakt iż zostanie ojcem. Po urodzeniu dziecka rozstała się z nim. Miała zamiar sama wychowywać dziecko jednak alkohol i narkotyki wciągnęły ją ponownie. Przez kolejne 5 lat dzieckiem opiekowała się babcia. Ania poznała kolejnego faceta. Zakochała się bez opamiętania. Zaczęła terapię. Po kilku trudnych latach nastąpiło rozstanie i ponowny powrót. Na dodatek okazało się, że znowu jest w ciąży. Teraz zastanawia się co ma robić dalej gdyż on bywa agresywny od rozpoczęcia abstynencji alkoholowej i boi się, że może skrzywdzić dziecko. Czy ma dokonać aborcji? Czy to co przeczytałaś u góry przypomina Ci Twoją obecną sytuację? Jesteś w nieplanowanej ciąży ? Nasza fundacja Serce w Sercu, chce pomóc Tobie i Twojemu teraz i po porodzie. Zapraszam Cię do kontaktu. Nie jesteś z tym sama… kontak@ reklama #10 Ostatnia edycja: 12 Grudzień 2018 Na Twoim miejscu zaprowadzilbym i zone i syna (na marginesie, 24 lata i mieszka z rodzicami?) do psychologa. Albo i psychiatry. Matke, bo uwaza, ze takie zachowanie jest normalne... NIE JEST. Chyba ze u dzieci z zespowel Downa np. One sa przeciez duzo bardziej czule. A zona ma cos nie tak z glowa jesli mysli, ze 24 latek tak sie zachowuje... Owszem, 24 latek juz nie ma oporow zeby sie z matka pokazac na ulicy czy nawet sie przytulic do niej czasem (14-18 latek tak ma, nawet powinien miec) A syna do psychiatry... to chyba oczywiste. Chlopak w wieku 24 lat to pod koldre powinien wlazic do swojej dzieczyny albo chlopaka a nie do mamusi... To jest po prostu chore, brak slow. Ja bym wogole syna wywalil z domu i niech mieszka sam (oczywiscie z pomoca, nie zeby go zupelnie olac). Ale 24 latek powinien miec swoje zycie i mieszkac sam albo z dzieczyna/kolega. Chore chore chore 12 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 5994 Zarejestrowany: 08-06-2015 23:39. Posty: 1 IP: 8 czerwca 2015 23:56 | ID: 1227463 Witam jestem ojcem wychowującym 9 letniego syna Patryka i mam z nim problem ponieważ nie potrafię z nim w żaden sposób rozmawiać zawsze staram się spokojnie do niego mówić chociaż nie zawsze mi to wychodzi a on i tak zazwyczaj wybucha płaczem ostatnio przestał się do mnie odzywać jedyne to tylko cześć i to tak od niechcenia jeżeli coś ode mnie chce to mówi matce a ona mnie mówi od jakiegoś czasu zaczął uciekać do babci twierdzi że jedynie tam się dobrze czuje i chce się tam wyprowadzić na stałe zawsze miał bardzo dobry kontakt z dziadkami Niewinem co mam robić pomórzcie 1 Joasia30 Zarejestrowany: 04-06-2015 10:05. Posty: 35 9 czerwca 2015 00:01 | ID: 1227466 Musisz zastanowić się od kiedy wasze relacje zaczęły się psuć i co było ich powodem. Może przed rozmową z synem zabierz go na wycieczkę rowerową, na basen, na lody lub w jakieś ciekawe miejsce. Spróbuj spędzić z nim czas najlepiej jak potrafisz to może Patryk pierwszy się otworzy i zacznie rozmowę. Może on potrzebuje spędzać z Tobą więcej czasu ? 2 ewewita1383 Zarejestrowany: 13-10-2011 16:48. Posty: 7303 9 czerwca 2015 00:07 | ID: 1227475 Joasia30 (2015-06-09 00:01:47)Musisz zastanowić się od kiedy wasze relacje zaczęły się psuć i co było ich powodem. Może przed rozmową z synem zabierz go na wycieczkę rowerową, na basen, na lody lub w jakieś ciekawe miejsce. Spróbuj spędzić z nim czas najlepiej jak potrafisz to może Patryk pierwszy się otworzy i zacznie rozmowę. Może on potrzebuje spędzać z Tobą więcej czasu ? racja !!! 3 pawelpatryk Zarejestrowany: 09-06-2015 00:00. Posty: 5 9 czerwca 2015 00:08 | ID: 1227477 Zgadzam się z moją poprzedniczką ale ponadto radzę - Mama nie powinna "słuchać" dziecka i zakładać z nim koalicji - Powinniście być jednomyślni w wychowaniu syna i nie pozwalać sobą manipulować to nie daje dziecku poczucia bezpieczeństwa - Babcia z dziadkiem powinni rozmawiać z dzieckiem ni nie buntować dziecka „jak tobie rodzice pozwolą to możesz do nas przyjść ale na jedną noc a potem powinieneś wrócić do domu” Polecam książkę która może wam pomóc „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły Autorstwa :Faber Adele oraz Mazlish Elaine książka zawiera praktyczne ćwiczenia i wskazówki ułatwiające opanowanie sztuki komunikowania się z dziećmi - i… nie tylko z nimi Ostatnio edytowany: 09-06-2015 00:12, przez: pawelpatryk 4 ewewita1383 Zarejestrowany: 13-10-2011 16:48. Posty: 7303 9 czerwca 2015 00:13 | ID: 1227481 porozmawiaj z nim jak mężczyzna z mężczyzna ... Zapytaj dlaczego jego zachowanie w stosunku do Ciebie zmieniło się ??.... Może był świadkiem jakiegoś niemiłego zajścia w roli głównej z Twoim udziałem ??? A może środowisko szkolne i rówieśnicy tak działaja na Niego i kłada do głowy jakieś nieziemskie info itp. Wiesz jak to z dziecmi duże oddziaływnie ma każdy czynnik jednak rozmowa powinna wszystko załatwić ! Postaraj się by Patryk dał Ci te 5 minut na to co masz ty do powiedzenia i ty daj mu 5 minut na to co on ma do powiedzenia !!! Szukaj przyczyn tego zachowania -im wczesniej ją odnajdziesz tym lepiej dla Waszych relacji ... jednak nie bądź nachalny i daj mu czas ...metoda małych kroków czyni cuda ... nie naciskaj ,ale przypominaj ostrożnie ,ze chcesz wiedziedzieć dlaczego tak Cię traktuje ???.... Bądź czujny ,odbieraj sygnały ,postaraj się do Niego zbliżyc na Nowo i pozwól mu w jego tępie otworzyć się ... Powodzenia i 3-mam kciuki za pozytywne i optymistyczne odbudowanie relacji :) 9 czerwca 2015 06:47 | ID: 1227487 Zgadzam się z wypowiedziami powyżej. Od siebie dodam jeszcze taką myśle, że być może Ty jako jedyny jesteś konsekwentny w wychowywaniu syna. Wymagasz, jak trzeba, to ukarzesz. Jeśli mama chłopca i dzidkowie pozwalają mu na wszystko, a Ty nie, to chłopak po prostu się buntuje. W takim wypadku problem bdzie ciężko rozwiazać, bo nie zmienisz 3 osób. Powodzenia 6 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 9 czerwca 2015 06:54 | ID: 1227488 A ja zastanowiłabym się nad relacjami ojciec syn. Może jesteś zbyt wymagajacy i tylko wymagasz? Może prowadzisz z synem długie wychowawcze rozmowy, które są gorsze od jednorazowego krzyku? Może masz problemy z żoną i z nią nie dogadujesz się. A syn kocha matkę i może widzi, że to ona ma rację. A jego zachowanie wynika z akceptacji matki i jej obrony. Może spędzajcie czas razem we trójkę. Taki na luzie wypoczynek zrobi więcej niż podręczniki, psycholodzy i inne dobre rady. A w trakcie tych wspólnych chwil obserwuj syna. Co on lubi, czym się interesuje. A potem stopniowo wciągaj go do rozmowy. I przyjdzie czas na rozmowy "sam na sam". I wszystko się zmieni. Powodzenia. 7 klawierka Zarejestrowany: 02-06-2015 13:05. Posty: 6 9 czerwca 2015 09:25 | ID: 1227499 faworyzowanie jednego z rodzicow jest na pewno zle i nie powinno się tego robic. Co do relacji z synem to ciezko jest co kolwiek powiedziec i doradzic na podstawie krotkiej informacji. Problem moze byc bardziej zlozony i moze on sie znajdowac po twojej stronie i tego nie zauwazasz. Bo z jakiego powodu dziecko placze? Tylko dlatego ze sie do niego odzywasz? Polecilabym Ci sesje u psychologa razem z synem. 8 pawelpatryk Zarejestrowany: 09-06-2015 00:00. Posty: 5 10 czerwca 2015 00:20 | ID: 1227911 Witaj ponownie cały dzień myślałem nad problemem jaki ty masz synem i co mogę tobie poradzić wczoraj napisałem tak z rozpędu bez większego przemyślenia całej sytuacji z tego co napisałeś w krótkiej historii to mogę przypuszczać że wina może leżeć w niewłaściwych relacjach między tobą a Patrykiem być może jesteś zbyt wymagający i pomimo że chcesz dla niego jak najlepiej to zawsze tylko wymagasz a bardzo rzadko lub nawet w ogóle nie chwalisz . Może podobnie jak i mój tata przedstawiasz swojemu synowi długi monolog wychowawczy którym on jest przytłoczony i prawdopodobnie jest on dla niego gorszy od żywiołowego wykrzyczenia co źle zrobił który to dla niego by był mniej dotkliwy, ja swojemu staremu ojcu jestem wdzięczny za tamte rozmowy ale kiedy byłem nastolatkiem nie cierpiałem ich ! A skoro Patryk widzi sprzymierzeńca w matce to tylko dlatego że kocha matkę i może widzi, że to ona ma rację i chce zawsze ją chronić spędzaj dużo czasu z synem i z żoną a w trakcie tych wspólnych chwil obserwuj syna. Co on lubi, czym się interesuje nawet jeśli ciebie to nie interesuje to postaraj się zagłębić w jego hobby a będziecie mieli powód by rozmawiać, potem stopniowo próbuj rozmawiać z nim nie tylko o tym co było w szkole ale i sprawach dla niego ważniejszych - wciągaj go do rozmowy z czasem może się przełamie i wzystko się zmieni mnie i mojemu tacie zajęło to 20 lat cierpliwości i powodzenia a książkę przejrzyj bo naprawdę warto . Wytrwałości. 9 aneta1114 Zarejestrowany: 20-03-2012 09:46. Posty: 668 10 czerwca 2015 14:13 | ID: 1228033 Postaraj się na spokojnie z synem porozmawiać ,spedzajcie wspólnie czas ale tylko Ty i syn chłopak musi miec w Tobie wzprzec do naśladowania ,musi wiedzieć ,że z każdym problemem do Ciebie może przyjść!Za dużo mu twoja żona i dziadkowie pozwolili a ja Ty wymagasz to się buntuję znam to z doświadczenia!Ustalcie zasady ,taki kodeks u mnie w domu wisi i staramy sie przestrzegać tylko pamiętaj ,że to działw dwie strony Ciebie też dotyczy!Ja z moimi dziećmi w niedzielę po południu sobie rozmawiamy i pytam ich co by chcieli zmienić w sowim życiu ,co ich boli ,co i=je cieszy c o im sie we mnie podoba a co nie ( cecgy charakteru ) ,to samo ja im mówię czego bym oczekiwała od nich!Powodzenia ;) 10 kobieta24 Zarejestrowany: 06-06-2017 18:34. Posty: 1 6 czerwca 2017 20:07 | ID: 1383369 Drogi Mirku, Moim zdaniem warto ustalić zasady panujące w Waszym domu i samemu ich przestrzegać. Trzeba dawać dziecku przykład i przestrzegać zasad których Ty wymagasz od syna. Jeżeli chcesz zwalczyć w dziecku agresywne zachowania mówisz: U nas w domu się nie krzyczy. Oznacza to, że automatycznie musisz zacząć pracować nad sobą i nie krzyczeć, bo przecież u Was w domu się nie krzyczy. . Bądź konsekwentny Nie może być tak, że czasami pozwalasz dziecku na pewne zachowania, a czasami ich zabraniasz. Przykładowo: 3-latek wyrzuca z talerza na podłogę obiad. Jednego dnia otrzyma od Ciebie reprymendę, a następnego zaśmiejesz się i nazwiesz go pieszczotliwie łobuzem. Jeżeli dziecko brzydko się do rodzica odzywa, pyskuje do niego, powinno ponieść za to konsekwencje: np. zostać pozbawione zabawki/smartfona na określony czas. I ta kara nie może być nagle cofnięta. Dziecko musi wiedzieć, że określone działania wiążą się z określonymi konsekwencjami. Trzymając się przykładu nieuprzejmego zwracania się do rodzica nie mogę nie dodać, że oczekiwanie, że dziecko ma się zwracać do mnie „z szacunkiem” musi iść bezwzględnie w parze z opisaną w punkcie zasadą: przestrzegaj zasad, których przestrzegania wymagasz od dziecka. Czyli nie może być tak, że ja w przypływie złości wyzywam dziecko od głupków, bądź szydzę lub drwię z niego, a potem mam żal, że ono drwi ze mnie. Chwal dziecko – wzmacniaj pozytywne zachowania Chwal, gdy zachowa się w pożądany przez Ciebie sposób. Gdy czasem zwalczy w sobie tę upartość i przekona się do sięgnięcia po nowe, chwalę go. — Kochanie, bardzo fajnie, że jednak zmieniłeś zdanie. Bardzo słuszny wybór. Warto czasem wypróbować czegoś nowego, prawda? Cieszę się, że zmieniłeś zdanie. Jestem dumna, że potrafiłeś otworzyć się na nowe. Odnosząc się do wszystkich powyższych porad uważam, że: Powinieneś się zastanowić od kiedy Wasze relacje zaczęły się psuć i co było ich powodem. Spróbuj przed rozmową z synem zabrać go na wycieczkę rowerową, na basen czy na lody. Spędź z nim czas najlepiej jak potrafisz, może syn pierwszy się otworzy i zacznie rozmowę. Może on potrzebuje spędzać z Tobą więcej czasu ? Zgadzam się z moimi poprzednikami ,że - Mama nie powinna zakładać z dzieckiem koalicji -powinniście być jednomyślni w w wychowaniu syna i nie pozwalać sobą manipulować bo to nie daje dziecku poczucia bezpieczeństwa -dziadkowie powinni rozmawiać z wnukiem i go nie buntować -rozmawiaj z dzieckiem jak mężczyzna z mężczyzną. Zapytaj czemu jego zachowanie w stosunku do Ciebie uległo zmianie. Dajcie sobie po takiej samej ilości czasu na argumentacje swojej wypowiedzi. Wysłuchaj co dziecko ma do powiedzenia .Twój syn musi wiedzieć, że ma w Tobie wsparcie. Powższe problemy szerzej Są omówione w książce pt” NIEGRZECZNE DZIECI 9 kroków do posłuszeństwa” Kapalka George M, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Ostatnio edytowany: 06-06-2017 20:09, przez: kobieta24 11 Magda1508 Zarejestrowany: 04-03-2017 16:38. Posty: 5 8 sierpnia 2017 12:14 | ID: 1392121 Zgadzam się z powyższymi odpowiedziami. Są bardzo słuszne. Mi bardzo pomogli ci specjalisci z filmików, chodziliśmy do nich na spotkania Mają tez bardzo fajnego bloga (wymoderowano) Ostatnio edytowany: 08-08-2017 13:17, przez: Sonia 12 pajak5 Zarejestrowany: 16-08-2017 10:50. Posty: 19 16 sierpnia 2017 12:07 | ID: 1392802 ja zaś mam córke, równiez nie potrafię się dogadac :( witam." Od 1 sierpnia 2009 r. likwidujemy firmę. Poinformowaliśmy o tym pracowników już na początku roku. Jedna z naszych pracownic jest w 3. miesiącu ciąży i przebywa na zwolnieniu lekarskim. Czy po 31 lipca 2009 r. pracownicy przysługują świadczenia? Jeżeli tak, to czy mimo likwidacji firmy będziemy zobowiązani do ich wypłaty?RADAPracownicy, z którą rozwiązali Państwo stosunek pracy w okresie ciąży z powodu likwidacji firmy i która nie ma zapewnionego innego zatrudnienia, do dnia porodu przysługuje zasiłek w wysokości zasiłku macierzyńskiego. Po urodzeniu dziecka pracownica ma prawo do zasiłku macierzyńskiego. Płatnikiem tych świadczeń jest chorobowe, w tym również prawo do zasiłku macierzyńskiego, przysługują osobom ubezpieczonym, których niezdolność do pracy powstała w okresie ubezpieczenia zasiłek macierzyński otrzyma kobieta, z którą został rozwiązany stosunek pracy w okresie ciąży z powodu ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy i której nie zapewniono innego zatrudnienia. Do dnia porodu przysługuje jej zasiłek w wysokości zasiłku macierzyńskiego, natomiast od dnia porodu – zasiłek macierzyński, tak jakby dziecko urodziła w okresie ubezpieczenia chorobowego. Zasiłek macierzyński przysługuje po rozwiązaniu umowy o pracę w trakcie ciąży, jeżeli rozwiązanie umowy:było spowodowane ogłoszeniem upadłości lub likwidacji pracodawcy albonastąpiło z naruszeniem przepisów prawa; w tym przypadku prawo do zasiłku macierzyńskiego przysługuje kobiecie, która uzyska prawomocny wyrok sądu o rozwiązaniu umowy o pracę z naruszeniem przepisów 31 lipca 2009 r. nie są Państwo płatnikami świadczeń z ubezpieczeń społecznych dla byłych pracowników. Od 1 sierpnia 2009 r. wypłatę wszystkich świadczeń przejmie ZUS. Powinni Państwo poinformować pracownicę, że z wnioskiem o przyznanie zasiłku w wysokości zasiłku macierzyńskiego powinna zwrócić się do ZUS. Do wniosku pracownica powinna dołączyć:zaświadczenie lekarskie stwierdzające stan ciąży w okresie zatrudnienia,świadectwo pracy lub inny dokument potwierdzający rozwiązanie stosunku pracy z powodu likwidacji pracodawcy,zaświadczenie z powiatowego urzędu pracy o braku propozycji innego zatrudnienia,zaświadczenie płatnika składek, wystawione przez zakład pracy na druku chwilą rozwiązania umowy o pracę powinni Państwo wydać pracownicy świadectwo pracy. Od podstawy prawnej rozwiązania umowy o pracę zależy, czy pracownica otrzyma zasiłek w wysokości zasiłku macierzyńskiego do dnia porodu, a następnie zasiłek macierzyński po urodzeniu do zasiłku w wysokości zasiłku macierzyńskiego oraz zasiłku macierzyńskiego pracownicy w ciąży, z którą rozwiązano umowę o pracę, jest uzależnione od podstawy prawnej rozwiązania umowy o pracę wpisanej w świadectwie urodzeniu dziecka podstawą do wypłaty zasiłku macierzyńskiego jest skrócony odpis aktu urodzenia dziecka. Odpis aktu urodzenia dziecka pracownica powinna dostarczyć do macierzyński będzie przysługiwał pracownicy za okres odpowiadający części urlopu macierzyńskiego, która przypada po porodzie, czyli w wymiarze skróconym o dwa prawna:art. 30 ustawy z 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (DzU z 2005 r. nr 31, poz. 267 ze zm.),§ 1, § 17 rozporządzenia z 27 lipca 1999 r. w sprawie określenia dowodów stanowiących podstawę przyznania i wypłaty zasiłków z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (DzU nr 65, poz. 742 ze zm.)."

jestem w ciąży z własnym synem forum